We wtorek to się stało,
bardzo wczesnym rankiem… Dziadkowie zabrali moją czteroletnią córeczkę, a swą
jedyną wnuczkę, na wakacje nad morze. Oj różne uczucia mną targały, czy
wszystko będzie OK z podróżą (bo to ponad 500km stąd jest), czy się tam nie
rozchoruje, czy nie będzie płakać za rodzicami. Z drugiej strony będzie pod
opieką jej babci i dziadka oraz cioci, będzie wdychała jod i bawiła się na
plaży. No i pojechała, a ja tu w domu siedzę i tęsknie niemiłosiernie… Na
pocieszenie siebie uszyłam Małej dwie poduszki i cieszyła mnie zadziwiająco ta
myśl w trakcie szycia, że są dla niej J Taka mała terapia J
Tkaninę (taką ładną w
kropeczki i paseczki), z której są wykonane, kupiłam jakiś czas w SH. Rzadko
się trafia kupon tkaniny w tutejszym moim ulubionym SH, więc kupiłam bez chwili
zawahania, nie mając sprecyzowanych planów względem niej.
I jak znalazł, powstała
para poszewek na poduszki J